Dlaczego joga?
Pierwszy raz z jogą miałam styczność na warsztatach z gotowania makrobiotycznego u Marty Brzeskiej. Wtedy nie miałam pojęcia czym joga jest, żyłam w przekonaniu, że są to ćwiczenia na macie, które wymagają dużego rozciągnięcia ciała. Joga kojarzyła mi się z nogami założonymi za głowę, szpagatami i mostkami. Ach, jakże ja się wtedy myliłam! Zajęcia podczas warsztatów obudziły we mnie chęć na więcej, zapisałam się więc na regularne zajęcia. Z braku wyboru, bo w Elblągu wtedy odbywały się zajęcia tylko w jednym miejscu, zaczęłam chodzić na jogę Iyngara. Dziś daleko mi do tej metody, ale jak to w życiu bywa, przytrafia nam się to, czego najbardziej potrzebujemy, a ja wtedy potrzebowałam wzmocnienia ciała i dyscypliny.
Z czasem zaczęła budzić się we mnie ciekawość wiedzy o rozwoju osobistym, o energii kierującej światem i życiem. Na dotychczasowych zajęciach te kwestie nigdy nie były poruszane. Zaczęłam edukację na własną rękę. W ruch poszły książki o rozwoju i budowaniu świadomości. Ezoteryka i wędrówki dusz nigdy mnie nie porywały, ale rozumienie emocji, odkrywanie schematów kierujących naszym życiem to zupełnie inna bajka! Na takiej domowej edukacji minęły mi dwa lata studiów. Rozglądałam się za szkołą jogi, w której razem z ciałem, mogłabym ćwiczyć swój umysł i rozwijać się duchowo. Znalazłam. Miejsce, w którym od pierwszego wejścia, czułam, że jestem tam , gdzie być powinnam. To tam zrozumiałam i poczułam jak ważny jest oddech i czym jest joga, Właśnie, a czym jest?
Dla każdego pewnie trochę czymś innym. Dla mnie to narzędzie do poznania siebie. Podążając ścieżką jogi, zaczęłam kierować swoją uwagę do wewnątrz. To był początek najbardziej niesamowitej i najtrudniejszej podróży, w której cały czas jestem. Najbardziej wymagające w tym wszystkim nie okazało się wcale założenie nogi za głowę, a bycie obecną w danej chwili i życie tym, co jest teraz. O tym jest moja joga. O jedności oddechu, ciała i ducha. O byciu w danej chwili tymi trzema elementami. Wcześniej byłam schorowanym ciałem, płytkim oddechem i nieobecnym umysłem, błądzącym między przeszłością i przyszłością. Dzięki jodze uleczyłam swoje ciało, nauczyłam się oddychać głęboko i lekko, oraz panować nad szarżującym umysłem.
Joga, którą znam, i której uczę, to proces na całe życie. Zawsze znajdzie się w nas coś, co nie zostało jeszcze odkryte, jakieś zakamarki podświadomości, które chcą zostać ujrzane, niewypowiedziane emocje, które szukają swojego głosu. Dlatego właśnie wybrałam jogę, jako swoją ścieżkę rozwoju. A ćwiczenia? Są przyjemnym dodatkiem, czasem, kiedy mogę wejść w głębszy kontakt ze swoim ciałem i jego potrzebami.